Gdy pod Trypolis nadciągnęły wojska Zakonu Templariuszy, a potem i oddziały Rzymian wydawało się że los miasta jest przesądzony. Oddziały Vlada Petrowicza szykowały się do walnego szturmu licząc na wsparcie przybyłych wojsk. Ściągnięto drewno i wybudowano dwie wierze oblężnicze, które miału ułatwić zdobycie murów. Tymczasem rankiem następnego dnia zarówno oddziały Templariuszy jak i Rzymian pomaszerowały dalej na Jerozolimę, co mieszkańcy Trypolisu przyjęli z radością. Petrowić postanowił więc zmienić plan działania, dostosowując go do skromnych sił jakie mu pozostały. Nakazał drążyć podkop pod mur okalający miasto, a by odwrócić uwagę od prowadzonych prac co raz podchodził pod bramy miasta i cofał się, pozorując atak.
Po dwóch dniach ciężkiej i wytężonej pracy podkop był gotowy. Na jego końcu przekuto przejście w fundamentach jednej z baszt i nocą wprowadzono po za mury niewielki, zbrojny oddział, który w odpowiednim momencie miał się ujawnić i opanować jedna z bram, umożliwiając wtargniecie do wewnątrz miasta. Ryzyko było ogromne, bo w każdej chwili zamiar przejęcia bramy mógł zostać wykryty. Bóg jednak wspierał wojska Petrowicia. Najpierw udało się przekuć otwór w grubym fundamencie nie ściągając uwagi obrońców. Potem ukryć obecność 30 osobowej grupy uderzeniowej i wreszcie wykonać zananie które jej powierzono.
O świcie wojska Vlada ruszyły do szturmu. Podciągnięto wierze oblężnicze pod wschodnią pierzeje murów i łucznicy rozpoczęli ostrzał kryjących się za flankami obrońców, a jednocześnie rozpoczęto forsowanie fosy i murów. Obrońcy skupieni na obronie tego odcinka ściągnęli posiłki z innych części miasta gdzie panował spokój. To ułatwiło opanowanie bramy w północnej części miasta przez odział wprowadzony do Trypolisu podkopem. Natychmiast po otwarciu wrót przygotowana do działań chorągiew katafraktów wdarła się do miasta wycinając wszystkich na swej drodze. Za nimi poszły pozostałe oddziały wojsk cesarskich będące pod komendą Petrowića. Falę jaka wlała się do Trypolisu obrońcy nie byli już w stanie zatrzymać. W ich szeregi wdarł się chaos, co skrzętnie wykorzystano zdobywając ulicę po ulicy.