W odpowiedzi na ostrzał obrońcy wpadli na "genialny" pomysł. Sprowadzili na mury mieszkańców miasta. Jeśli mury by się zawaliły to razem z niewinnymi ludźmi. Na to prawi rycerze Krzyża nie mogli pozwolić. Oficerowie formują szyki i po chwili najeżona włóczniami i mieczami potęga maszeruje naprzód przy dźwiękach okrzyków: "Bóg tak chce!", "Santiago!" i "Utrzymam!".
Poczciwe serca rycerskie płoną gniewem na widok podobnej bestialskości. Na czele pochodu idą w luźnym szyku łucznicy. Krzyżowcy podeszli już na odległość strzału z łuku z murów więc tyraliera strzelców rusza do biegu. Strzelają celnie. Co jakiś czas z murów z krzykiem, albo w milczeniu spada wrogi żołnierz. Tym czasem żelazna masa piechoty idzie równym krokiem bez względu na huraganowy ostrzał obrony. Co jakiś czas wybija się okrzyk wojenny. Natarcie prowadzi osobiście marszałek Orański.
Już drabiny oparły się o mury więc chrześcijanie pną się do góry. Drabina Maurycego zostaje odepchnięta, ale kończy się na stłuczeniach i natarcie zostaje ponowione. Tym razem skutecznie. Książe wdrapuje się na mury i rozpoczyna walkę. Pierwszym celem staje się mieszkaniec uzbrojony w miecz, pilnujący rodziny zakładników. Pierwszy cios zostaje odparowany, ale drugi, zadany z większą precyzją dosięga celu. Książę szybko chowa miecz i mizerykordią rozcina więzy zakładnikom, a następnie osłania ich ewakuację po drabinie. W następnym przypadku wróg zasłania się zakładnikiem i zamiast Saracena ginie niewinna kobieta. Potem Arab blokuje cięcie i sam atakuje sparowany przez Orańskiego. Odpowiedź nie daje skutku. Dopiero trzeci atak daje rezultat. W tej samej chwili kiedy Niderlandczyk zadawał śmiertelny cios inny obrońca do takiego sie zamachiwał. Tylko krzyk walczącego nieopodal rycerza:"Niemiec uważaj!" (książę miał na sobie strój zakonny) sprawił że domestyk zdążył zasłonić się tarczą i zabić niedoszłego swego mordercę. Następny wróg jako tarczę wykorzystywał niemowlę. Zdezorientowany Orański nie potrafił dosięgnąć muzułmanina, ale zrobił to z dołu łucznik.
Na tym odcinku murów nie było już wrogów. Za to dalej Orański zauważył krzyżowca wyraźnie przegrywającego swoją walkę. Maurycy pobiegł do niego i w ostatniej chwili zablokował miecz który niechybnie by dosięgnął owego swoją. Zaraz po tym mężczyźni walczyli ramię w ramię.
Niestety krzyżaka w zamęcie bitwy zaszedł od tyłu saraceński żołnierz. Na szczęście postanowił zadać coś w głowę. Doskonale wykonany szłom w połączeniu z kapturem kolczym i przeszywanym wytłumił siłę uderzenia i skończyło się "tylko" na utracie przytomności.
Towarzysz natychmiast przywołał walczącego niedaleko rycerza walońskiego. Ten po zdjęciu hełmy rozpoznał księcia i zawołał kolejnych rycerzy niderlandzkich. Dwóch uchwyciło księcia a reszta uformowała się dookoła i odsłonił ewakuację. Następnie rycerze wrócili do walki. Gdy dowódca leżał w namiocie jego ludzie opanowali miasto.