Wojska były witane przez licznych Greków jako wyzwoliciele. Ludność chrześcijańska, mówiąca po grecku rozkazem królewskim była chroniona od rabunków. Kilkanaście przypadków ograbienia wieśniaków było karane potrąceniem z żołdu dwukrotności ukradzionego towaru. Cięższe przestępstwa, takie jak morderstwo, czy gwałt miały być karane śmiercią. Dotarłszy pod miasto wojska cesarskie zastały je przygotowane do obrony. Mimo tego król podjął decyzję o natychmiastowym podjęciu przegotowań do szturmu. Piechota zabrała się do przygotowania faszyny i drabin, a inżynierowie składali maszyny oblężnicze m.in. nową technologię-przejęte od Arabów trebusze.
Domyślając się rozkładu sił i znając siłę tej broni emir dowodzący załogą postanowił zniszczyć trebusze. W skład wycieczki wchodziła głównie lekka jazda, więc odpoczywająca lub zajęta pracą większość armii miała niewiele czasu na pozbieranie swojego uzbrojenia i wyposażenia. Wystawione warty zostały szybko zmiecione z powierzchni ziemi. Znajdujące się najbliżej maszyn oddziały szybko chwyciły broń i spróbowały sformować linię przed trebuszami. Nierzadko posiadający jedynie włócznie i tarczę knechci byli doskonałym celem dla świetnych łuczników muzułmańskich. Obrońcy mogliby wręcz powystrzelać piechotę jak kaczki gdyby nie rozpoczynający się kontrostrzał ze stron greckich łuczników i widok gotującego się do szarży rycerstwa . Konnica ruszyła w pełnym pędzie naprzód. I przebyła się przez linię pieszych wojów. Kiedy Saraceni dotarli do maszyn rozpoczęli rzeź obsług które chciały bronić swej pracy. Część jeźdźców podpaliła pochodniami jeden z trzech trebuszy. Gdy ciężka jazda chrześcijańska rozpoczęła bieg dowódca muzułmanów wydał rozkaz powrotu do twierdzy. Nadbiegający ze wszystkich stron żołnierze chrześcijańscy nie pozwolili wycofać się sabotażystom którzy walczyli aż do śmierci lub opadnięcia z sił.. Widząc determinację obrońców Orański zaniechał szturmu przewidując walkę o każdy centymetr i pyrrusowe straty.