Do świątyni przybył nieznany wcześniej mnichom oraz miejscowym jegomość. Ubrany był w jasne spodnie zrobione z ciepłego wzmacnianego materiału. Tors swój zasłonięty był ładną, niebieską jedwabną koszulą. Ciało chroniła zbroja łuskowa, na którą założone była niebieskie Paludamentum. Przy boku miał w skórzanej pochwie, niezbyt dużych rozmiarów miecz. Po krótkiej chwili modlitwy wstał, wrzucił 1 floren dla biednych, po czym udał się do wyjścia gdzie stał drugi mężczyzna trzymający hełm Geórgiosa. Razem wsiedli na konie i pojechali w dalszą drogę...