I to się nazywa ekumenizm!

Podoba mi się taki sposób. Gdyby tylko z innymi Kościołami tak się udało.
A co do tych, z którymi się nie da, należy się modlić o zjednoczenie, a także utrzymywać dobre relacje i wspólnie się modlić, w sposób jaki jest możliwy; zauważać najpierw to, co nas łączy, a dopiero później to, co nas dzieli, o czym to pisał sł. B. abp Fulton Sheen.
Bo z niektórymi wspólnotami chrześcijańskimi poprzez różnice w nauczaniu nie możemy się prawdziwie zjednoczyć. Są jednak Kościoły, do których nam nie tak daleko, jak np. prawosławni.
Co do tego powracania do jedności poprzez stwierdzenie, że nie ma istotnych różnic między nami, jest to piękna rzecz, by poprzez wzajemne poznanie się dojść do wniosku, że w istocie wyznajemy tę samą wiarę, na co Ojciec wcześniej przytoczył przykład.