Buntownicy, sprowokowani do działania po ostatnich wydarzeniach w Parmie zgromadzili armię około 50 000 ludzi. Wojsko to składało się w większości z prostego ludu wyposażonego w włócznie, łuki kiepskiej jakości oraz prowizoryczne, brązowe miecze i drewniane tarcze. Dowódcy ich zdecydowali się ruszyć wspólnie na stolicę cesarską, Konstantynopol. Ich rajd był huczny, więc nie potrwał długo, bo zaalarmowani szpiedzy cesarscy szybko ruszyli do miasta i powiedzieli wszystko co cesarz powinien wiedzieć. W dwa dni zebrał wierną, 100-tysięczną armię i popędził zagrodzić drogę nieprzyjacielowi. Na walkę jego zwiadowcy, którzy porównali tempa pochodu obu armii przypuszczali przełęcz Fagos, 42 km na południe od Konstantynopola. Miała ona szerokość około 2 km więc ciężko byłoby ustawić tam pełny szyk. Cesarz postanowił użyć do walki katafraktów uformowanych w 4 kwadraty po 2 500 jeźdźców puszczanych po kolej. Ta szarża zaskoczyła wroga który nie miał doświadczonego wojska i nie był w stanie zatrzymać naporu cesarskiej kawalerii. I tak pierwsza linia wojsk buntowniczych poszła w rozsypkę ponosząc przy tym przerażające straty. Sukces ten kosztował kawalerię tylko 360 jeźdźców. Po szarży jednak źle się działo dla zmuszonych do walki wręcz katafraktów lecz z pomocą przyszły salwy kuszników weneckich najetych by siać grozę w szeregach wroga. Spełnili swój obowiązek bo zginęło około tysiąca buntowników.
Dalsze linie wroga nadal nie traciły zażartości i zadawały straty kurczącym się grupom jeźdźców duże jak na ich poziom wyszkolenia straty. Zmuszeni do odwrotu i rozgromieni ciężcy kawalerzyści musieli uciekać. Nie przeraziło to jednak cesarza, który z zimną krwią posyłał wsparcie w postaci piechoty. Ci stopniowo cofali wrogie linie, aż w końcu ich zniszczyli. Wróg nieumyślnie posłał do walki gwardię, złudnie wierząc, że zmieni ona losy bitwy. Mimo strat piechota bizantyjska odparła nieprzyjaciół, a wrogi generał, Leupedos z Nikomedii został pojmany, a po bitwie i procesie powieszony. Jego zwłoki zostały spalone i wrzucone do morza. Gdy wojsko buntu dowiedziało się o pojmaniu ich dowódcy zaczęło uciekać w rozsypce. Piechota vaegirska, złożona z najemnych wikingów rozpoczęła pogrom, siekając toporami wszystko co się ruszało (oprócz towarzyszy broni), a wróceni przez cesarza katafrakci dopełnili dzieła. Niedobitki armii Leupedosa uciekły do Nikomedii, a cesarz ruszył w stronę oblężonej Parmy. Koniec wojny był bliski.
STRATY:
BUNTOWNIKÓW: 32 000 zabitych i rannych, 6000 jeńców z 50 000 ;
ARMII CESARSKIEJ: 8 500 zabitych i rannych ze 100 000;