Do Cezarei o bladym świcie w Wielki Poniedziałek zawinęła galera z królewskimi znakami, ale niewielu zwróciło na nią uwagę ponieważ kto wtedy był w porcie ten zajęty był pracą. Rybacy przygotowywali się aby wypłynąć na połowy, a kupcy i rzemieślnicy oczekiwali na klientów lub już prowadzili ze sobą negocjacje chcąc uzyskać jak najlepsze ceny za towar zanim zjawi się konkurencja. Z galery wysiadł człowiek w ubiorze prostego rycerza, ale kosztowny sygnet i szacunek z jakim odnosili się do niego towarzysze zdradzał możnego człowieka.
Udał się on w towarzystwie trzech szlachciców do zamku. Tam powitany został z mieszanymi uczuciami. Niektórzy cieszyli się z powrotu władcy pod dwumiesięcznej nieobecności, a niektórzy, jakkolwiek starając się to ukryć uważali go za zdrajcę który nie przejawia zainteresowania sprawami królestwa. Jakkolwiek by nie było zarządca cytadeli udzielił schronienia monarsze i jego towarzyszom. Po kilku godzinach odpoczynku z Arsuf zjawił się poczet z końmi dla przybyszy. Król i towarzyszący mu szambelan oraz zaufany rycerz ruszyli w podróż