Gdy słońce nad pustynią chyliło się ku zachodowi za murami oblężonego już od prawie tygodnia Kairuanu powstał niemały ruch. Wielu jeźdźców dosiadało swoich koni i przygotowywało łuki do użycia. Dbano jednak oto żeby żadna szabla nie brzękła, a koń nie zaparskał. Pustynia bowiem dobrze niesie dźwięk i wszystko mogło spalić na panewce. Około półgodziny po zapadnięciu zmroku bramy miasta się rozwarły i wysypała się na zewnątrz masa Saracenów, w moment Sahara rozbłysła tysiącami ogników . Właśnie odpalono ogniki od których miały zapłonąć strzały. W obozie Bizantyjskim ogłoszono, alarm. Strategos wybiegł z namiotu w naprędce nałożonej z powrotem zbroi i zgromadził swoich Hetajrów. Tym czasem wokoło rozpętało się piekło. Dużo namiotów płonęło wzbudzając niemałą panikę. Muzułmanie nie widząc dużego oporu,bowiem atakować próbowały jedynie nieliczne oddziały i zostały krwawo odparte, postanowili przystąpić do dalszej części planu. Dzięki wiedzy od zdrajców-Arabów którzy się przyłączyli do obozu cesarskiego wiedzieli gdzie znajdują się zapasy żywności więc chcieli je zniszczyć. Niestety tak nieszczęśliwie się złożyło że większość zapasów była przechowywana w okolicach siedziby cesarza i strategosa, a tam znajdowali się hetajrowie. Czarne zbroje, uciążliwe za dnia teraz pozwoliły im stać się prawie niewidzialnymi. Zabili ponad tysiąc wrogów i zasiali przerażenie w szeregach niewiernych wspólnie z innymi żołnierzami obronili jedzenie. Doskonałe zbroje pozwoliły im nie ponieść strat śmiertelnych. Jednie 32 dwóch odniosło rany rożnego stopnia. Co z nimi będzie czas pokaże. Część innych grup nie miała tyle szczęści i zapasy zostały ukradzione lub zniszczone więc na następne dwa dni pon prawie połowa armii zostanie bez wody pitnej. Dodatkowo zginęło około 6 tysięcy żołnierzy a 4 tysiące odniosły rany. Po muzułmańskiej łącznie 3 tysiące zginęły lub zostały ranne.