Posłaniec niestety nie dotarł. Miasto było zbyt szczelnie oblegane. Nagle Christos z Raguzy zauważył śmiały manewr obrońców Parmy. Natychmiast rozkazał swoim jeźdźcom wesprzeć ich i za wszelka cenę utrzymać wyrwę przez, którą będą mogły przejechać wozy. Atak ze strony lasu kompletnie zaskoczył buntowników. Konnica uderzyła w tyły atakujących Parmę, dosłownie wyrębując przejazd dla karawany, która odczekując parę chwil z impetem ruszyła w kierunku bramy. Co istotne wrogowie skupieni na nowo przybyłej i nie wiadomo skąd konnicy nie zauważyli coraz szybciej zbliżających się wozów. Zaskoczenie było pełne.
Na pierwszym wozie nieco wysuniętym do przodu jechał Christos, który niczym najwspanialszy rzymski generał panował nad przebiegiem ataku. Wozy najpierw ruszyły tyralierą, co sprawiało wrażenie jakby z lasu miała uderzyć cała armia. Wozy były wzmocnione i przypominały opancerzone ciężkie rydwany, jednakże mimo ładunku były niezwykle zwrotne. Zamocowane na ich bokach ostre szpikulce skutecznie kaleczyły żołnierzy wroga obcinając im nogi oraz przecinając ich wpół. Zaprzężone konie miały na sobie lekkie kolczugi, które nigdy wcześniej nie widziano na polach bitewnych Europy, a przez które nie przenikały strzały. Czteroosobowa obsada każdego rydwanu raziła zaskoczonych wrogów raz to włócznią, raz to strzałami, a rzucane przez nich małe dzbaneczki z ogniem greckim powodowały jeszcze większy chaos wśród atakujących.
Nagle wozy z impetem i wyuczonym manewrem, zabijając każdego kto stanął na ich drodze, na znak prowadzącego przeszły w formację węża. Wóz Christosa był jako jedyny prowadzony nie przez dwa jak inne, ale przez cztery konie. Miał za zadanie taranować wszystkich i wszystko na drodze. Na zamocowane wzdłuż uprzęży jego koni długie lance, niczym na turnieju rycerskim, nabijali się żołnierze wroga. Plan się udał. Stracono tylko pięć wozów, które po ich uszkodzeniu załoga podpaliła. Palące się wozy wybuchały jeden po drugim wyrzucając z siebie kawałki metali i innych przedmiotów raniąc i zabijając przy tym ciekawskich żołnierzy wroga.
Śmiały atak nie trwał długo. Wozy z zaopatrzeniem przemknęły przez bramę Parmy i udając się jej ulicami wjechały na główny plac miasta, nie raniąc przy tym nikogo z obserwujących. Było to możliwe gdyż miały zamontowane specjalne mechanizmy, które umożliwiały zarówno wysunięcie jak i schowanie ostrych zakończeń na ich bokach.
Także obrońcy miasta wrócili za jego mury. Etokles z Synopy podbiegł do Christosa, aby poznać wybawcę i pogratulować mu sukcesu jednakże zobaczył go rannego. Jedna ze strzał trafiła go w pierś. Pośpiesznie zaniesiono go w asyście straży cesarskiej do medyka ......